Szczerze myślałam, że zanim siądę do pisania tego posta, na blogu już od dawna będzie opublikowana druga część Włoskich wakacji. Ale myśleć to ja sobie mogę, podobno myślenie ma przyszłość,
Zwiedzania Kalifornii ciąg dalszy, tym razem bardziej miejski - będzie San Francisco, będzie Los Angeles, ze szczególnym uwzględnieniem dzielnic AAPI. Pojawią się również nowe bohaterki i w ogóle będzie fajnie. Chyba.
O tym, jak to się stało, że w końcu poleciałam do Kalifornii, co miała z tym wspólnego świnia, ile waży największa sekwoja na świecie oraz gdzie można zjeść najlepsze tacos. Czyli jak zwykle, o wszystkim i o niczym.
Zapiski antopologiczne z pewnej kultowej trójmiejskiej imprezy. Gdyby dotyczyły osób prawdziwych, wywołałyby skandal, na szczęście wszystkie występujące postacie są fikcyjne, a wydarzenia tak absurdalne, że i tak nikt w nie nie uwierzy.